Zupełnie nie wiem jak to się zdarzyło, ale do sanatorium zabrałam szydełko i kłębuszek nici bawełnianej , takiej do robienia serwetki. Nie wiem, ale to przeleżało gdzieś na półce chyba z dziesięć lat. Chciałam nauczyć się szydełkowania na podstawie jakiegoś czasopisma fachowego, ale skończyło się na tym, że wiedziałam jak się robi łańcuszek. Myślę, że zabiegi otworzyły jakąś nie używaną strefę w moim mózgu.....no i proszę oto co z tego powstało.
...po powrocie z rehabilitacji zauważyłam, że u mnie w ogrodzie też wiosna.
WESOŁYCH ŚWIĄT DLA WSZYSTKICH ZAGLĄDAJĄCYCH DO MOJEGO BLOGA.
To się y owocny wypoczynek :) Cuda stworzyłaś :)
OdpowiedzUsuńZdrowych i spokojnych Świąt dla Ciebie i Twoich bliskich :)
Pozdrawiam Agata
Piękne :)))
OdpowiedzUsuńPani Babciu :D życzę serdeczności i jeszcze więcej radochy z twórczości:))))))
Pozdrawiam-Jaka