Podczas wiosennych porządków na strychu znalazłam brzydkie, popękane ze starości ...kalosze. Już chciałam wrzucić do kosza ...ale pomyślałam: .... a może to kalosze szczęścia.?
No i uratowałam jeden...jutro ratuję drugi do pary.
A takie były początki pracy....
bardzo fajny pomysł, pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńPomysłowo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!